Telefon do 1000zł

 1.Huawei P8 Lite


Huawei P8 w chwili pisania tej recenzji kosztował około 1900 zł, a model P8 Lite 950 zł. Dzieli je więc prawie tysiąc złotych różnicy. W praktyce oznacza to, że producent musiał zastosować tańsze, czyli gorsze podzespoły. Czy codzienne używanie „lajta” jest zatem mniej komfortowe?
Huawei P8 Lite - zdjęcie pod kątem

Plastikowa obudowa

Testowany Huawei P8 Lite nie otrzymał metalowej obudowy, która była chlubą jego droższego kuzyna. Tutaj użytkownik musi zadowolić się dwukolorowym, twardym, plastikiem. Jest ona też grubsza niż w topowym P8 (7,7 zamiast 6,4 mm).
Czy to przeszkadza na co dzień? Absolutnie nie. Obudowę wciąż uznać można za cienką i lekką, a plastikowe elementy zostały tak zaprojektowane by wciąż wyglądały dość elegancko.
Czy smartfon jest poręczny? Odpowiem w ten sposób: prezentowałem kilkunastu osobom Huaweia P8 Lite oraz Motorolę Moto G (3 gen.) i zdecydowana większość z nich stwierdziła o dziwo, że Moto G 3 jest bardziej poręczna. Niewielka grubość obudowy nie zawsze jest zaletą. Motorola mimo że ma aż 11,6 mm grubości jest po prostu lepiej wyprofilowana (zaokrąglony tył) i dzięki temu trzyma się ją przyjemniej.
Huawei P8 Lite - aparat tył

Dobry wyświetlacz

Jest trochę mniejszy niż w P8 i oferuje mniejszą rozdzielczość. Zamiast klasycznego Full HD mamy tutaj 1280x720 px, czyli „zaledwie” HD. Sytuacja wciąż jednak wygląda dobrze. Ekran zapewnia dobrą jakość kolorów, dość szerokie kąty widzenia (IPS) i w zupełności wystarczającą szczegółowość (około 294 ppi). Ponarzekać można jedynie na jasność podświetlenia, która wystarcza w warunkach domowych, ale pod gołym niebem jest stanowczo zbyt niska.

Procesor i bateria - powinny być lepsze

Siłę napędową stanowi procesor Kirin 620, wyprodukowany przez HiSilicon - firmę należącą do Huaweia. Wzbudza on we mnie mieszane uczucia. Na płynność działania systemu Android 5.0 i podstawowych aplikacji narzekać nie można, ale procek męczy się w niektórych grach i bardziej zaawansowanych programach. Składa się on z ośmiu rdzeni ARMv8-A Cortex-A53 (1,2 GHz, proces 28 nm) oraz 4-rdzeniowego układu graficznego Mali-450 MP4.
Gdy ze smartfona nie korzystamy wcale (działają tylko procesy w tle) aktywowane są jedynie 4 z 8 rdzeni, a ich taktowanie spada do poziomu 208 MHz. Pozostałe rdzenie są uśpione i nie pobierają energii.
Huawei P8 Lite - prawy bok
Moim zdaniem o wiele lepsza jest amerykańska wersja P8 Lite wyposażona w procesor Snapdraon 615 MSM8939 z grafiką Adreno 405. Ten układ zdecydowanie rzadziej łapie zadyszkę. Całość zasilana jest z akumulatorka o dość skromnej pojemności 2200 mAh. na jaki czas pracy realnie pozwala? O tym przeczytasz w dalszej części recenzji.

Pamięć - zupełnie wystarczająca

Całkowita pojemność pamięci wewnętrznej smartfona to 16 GB. Realna przestrzeń przeznaczona dla plików użytkownika jest jednak mniejsza i wynosi maksymalnie 10,3 GB. Na szczęście można bez problemu dołożyć kartę microSD. Z kolei pamięć RAM to aż 2 GB, czyli całkiem nieźle jak na smartfona w klasie cenowej poniżej 1000 zł.

Dwa dobre aparaty

Jeszcze rok, czy dwa lata temu znalezienie smartfona do 1000 zł z dwoma godnymi polecenia aparatami graniczyło z cudem Teraz Huawei P8 Lite oferuje kamerkę tylną 13 Mpx z nagrywaniem Full HD oraz przednią 5 Mpx z nagrywaniem HD. Obie spisują się doskonale na tle smartfonów konkurencyjnych. Użytkownicy Huaweia raczej nie będą narzekali na jakość zdjęć.
Huawei P8 Lite - w ręce

Dual SIM i łączność bezprzewodowa

Huawei P8 Lite ma dwa miejsca dla kart SIM, ale warto pamiętać o dwóch ważnych kwestiach. Pierwsza karta musi być w formacie micro SIM, a druga nano SIM. Poza tym druga karta SIM zajmuje tę samą szufladkę co karta pamięci microSD. Trzeba więc dokonać wyboru - albo używamy dwóch SIM'ów bez dodatkowej pamięci, albo jednego SIM'a + kartę microSD.
Do tego producent dokłada też szybką łączność komórkową 4G LTE, ale działa ona tylko na pierwszej karcie SIM (micro SIM). Nie zabrakło również Bluetootha 4.0, Wi-Fi w standardzie „n” oraz komunikacji zbliżeniowej NFC (np. płatności zbliżeniowe za pomocą telefonu).

 

_________________________________________________________________________________________________________________

 

2.Motorola Moto G 3 gen


Smartfony z serii Moto G od chwili wprowadzenia jej na rynek w 2013 roku cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem. Trudno się temu dziwić. Obie dotychczasowe generacje były bardzo dobrze przemyślane. Przy ich projektowaniu skupiono się na istotnych aspektach działania telefonu, a nie na zbędnych wodotryskach.

Motorola Moto G 3 gen. - test

Do ich niezaprzeczalnych zalet należały dobrze dobrane komponenty oraz niezwykle udana optymalizacja niemal czystego systemu Android. Cechy te sprawiły, że zarówno pierwsza, jak również druga generacja telefonu Motoroli okazały się hitem w swojej kategorii cenowej.

Jeśli daje radę, nie poprawiaj

W ostatnich dniach miała miejsce premiera najnowszego, trzeciego wcielenia Moto G. Już na pierwszy rzut oka widać, że smartfon ten kontynuuje filozofię poprzednich modeli, stanowiąc naturalne rozwinięcie Moto G 2014. Jakich zmian możemy się w nim spodziewać?
Pod względem budowy nowa Motorola na pierwszy rzut oka przypomina swoją poprzedniczkę. W nowej odsłonie pozostawiono (całkiem zresztą rozsądnie) 5 calowy wyświetlacz IPS o rozdzielczości 1280x720 px. Obudowa obu urządzeń ma niemal identyczne wymiary. Nową Moto G można wygodnie obsłużyć jedną ręką, tak samo jak zeszłoroczny model.

Subtelne zmiany w wyglądzie

Pierwszą zauważalną zmianą jest modyfikacja charakterystycznych dla smartfonów Motoroli podłużnych kratek nad i pod ekranem, za którymi kryją się głośniki (główny i do rozmów). Od teraz są one ukryte poniżej poziomu tafli szkła. Ramka swoim kształtem przypomina tę znaną z Motoroli Moto X 2 generacji lub świeżo zaprezentowanej X Style. Plecki smartfona zostały pokryte karbowaną fakturą, która poprawia pewność chwytu urządzenia.
Kamera główna została wyróżniona podłużną, zaokrągloną wstawką z delikatnie widocznym logo Motoroli. Wykonano ją z plastiku imitującego szczotkowaną stal. Element ten jest charakterystyczny dla trzeciej generacji smartfonów z rodziny Moto.

Nowszy procesor

Sercem telefonu jest popularny, 64-bitowy procesor Qualcomm Snapdragon 410 MSM8916 z czterema rdzeniami ARMv8 Cortex-A53 wykonanymi w procesie 28 nm, które są taktowane zegarem 1,4 GHz. Układ graficzny to Adreno 306. Moc obliczeniowa jest dość skromna w grach, ale sam system działa bardzo płynnie.

Wzorowa optymalizacja systemu

Najnowsza odsłona Moto G działa pod kontrolą niemal czystego Androida 5.1.1. Zgodnie z polityką Motoroli został on wzbogacony o kilka przydatnych, ale nie obciążających systemu funkcji. Całość została wręcz mistrzowsko zoptymalizowana, przez co system chodzi na tyle płynnie, że nie odczułem znaczącego dyskomfortu po przesiadce z mojej Motoroli Moto X 2 gen. ze Snapdragonem 801.

Ilość pamięci RAM zależy od wersji pojemnościowej

Wraz z premierą nowej generacji zdecydowano się w końcu na obsługę sieci LTE w podstawowym modelu, przez co nie trzeba już czekać na droższą wersję 4G tak jak to miało miejsce w pierwszej oraz drugiej odsłonie Moto G. Obecnie do wyboru mamy jedynie dwa modele: 8 GB z 1 GB pamięci RAM oraz model 16 GB z 2 GB pamięci RAM. Do naszej redakcji dotarł pierwszy z nich. Jego realna pojemność to 4,6 GB, jednak na szczęście możemy ją rozbudować o kolejne 32 GB dzięki karcie microSD.

Dobry aparat

Najistotniejszym ulepszeniem w stosunku do zeszłorocznej generacji jest według mnie tylny aparat. Zastosowany w nim sensor to popularny Sony Exmor IMX214, który możemy znaleźć również w Nexusie 6, OnePlus One czy też Alcatelu OneTouch Idol 3. Pozwala on na wykonanie zdjęć o maksymalnej rozdzielczości 13 Mpx.


PLUSY
- bardzo poręczna obudowa
- wzorowa ergonomia
- wodoszczelność do 1 metra głębokości przez 30 minut
- płynnie działający system Android 5.1
- dobra jakość zdjęć i filmów z kamerki tylnej
- dobra jakość wyświetlacza IPS
- niezły czas pracy na baterii
- slot na kartę microSD
MINUSY
- brak ładowarki w zestawie
- funkcja Moto Maker wciąż nie jest dostępna w Polsce



źródło: benchmark.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz